
DZIEJE ZAMKU
Pierwszy zamek w Oławie powstał najprawdopodobniej pod koniec XIII wieku — choć dokładna data, jak to bywa z przedsięwzięciami sprzed wieków, ginie gdzieś między kronikarską nieścisłością a architektoniczną mgłą czasu. Wiadomo jednak, że nie był to projekt byle jaki: obiekt wyposażony w dwa przejazdy bramne (na ówczesne standardy to niemal manifest siły), z których jeden prowadził wprost do miejskich fortyfikacji — czyli zamek był nie tylko na pokaz, ale i z funkcją.
Ulokowano go w południowo-zachodnim zakątku ówczesnego miasta — skromnego, ale już aspirującego do czegoś więcej. Niestety, historia nie była łaskawa: około roku 1430 zamek padł ofiarą wojen husyckich, które z definicji nie kończyły się na pojednawczej rozmowie i odświętnym piwie. Warownia została zniszczona — nie przez czas, lecz przez ludzi, i to z zamiarem.

Zanim jednak runęły mury pierwszej budowli, w północnej części Oławy zaczęto stawiać nową rezydencję. Książę Ludwik I brzeski, działający z typową dla Piastów stanowczością i upodobaniem do solidnych konstrukcji, zlecił budowę nowego założenia obronnego. Powstające w latach 1359–1398 obwarowanie miało plan trapezu – rozwiązanie może mało widowiskowe, ale za to praktyczne. Centralnym punktem była kamienno-ceglana wieża o wysokości dwudziestu metrów, posadowiona na prostokącie o bokach 6 na 7 metrów. Proporcje skromne, ale godne.

Pod koniec XVI wieku pojawiła się potrzeba unowocześnienia zarówno wyglądu, jak i funkcji zamku. Książę Fryderyk IV legnicki postawił na włoski akcent – do Oławy sprowadzono architekta Bernarda Niurona, który nadał budowli renesansowy charakter. Rezydencja zyskała bardziej reprezentacyjny kształt, przestrzeń mieszkalna została rozbudowana, a same mury dostosowane do nowych wymagań. Pojawiły się ziemne wały i cztery narożne basteje — zgodnie z duchem epoki, która coraz większy nacisk kładła na nowoczesne formy obrony, lepiej przystosowane do realiów artyleryjskich niż gotycka wieża i solidna brama.

W drugiej połowie XVII wieku zamek w Oławie znów przeżywał swoje pięć minut — tym razem za sprawą włoskich budowniczych, Carlo Rossiego i Luki Giovaniego, którzy na zlecenie księcia wołowskiego Christiana oraz jego małżonki, księżnej Luizy von Anhalt, dokonali gruntownej przebudowy rezydencji w duchu baroku. Efektem ich pracy była okazała, czterokondygnacyjna część budowli, znana dziś jako pałac księżnej Luizy, z otwartą, arkadową loggią od strony dziedzińca i misternie zdobionym portalem z herbem właścicielki od frontu — całość sprawiała wrażenie, że oto nie mamy już do czynienia z warownią, lecz z siedzibą godną wysokiej etykiety dworskiej.
W ramach tej samej modernizacji stare basteje ustąpiły miejsca bardziej nowoczesnym bastionom, a zasypane fosy przekształcono w eleganckie barokowe ogrody — bo czasy się zmieniały, a z nimi pojmowanie tego, czym właściwie powinna być reprezentacyjna rezydencja. Nieco później, w latach 1697–1737, księstwo oławskie przeszło — tytułem zastawu — w ręce Jadwigi Elżbiety, córki elektora Palatynatu i żony królewicza Jakuba Sobieskiego, syna króla Jana III, co oznaczało kolejną falę inwestycji: dobudowano dodatkowe piętro w północnej galerii, powiększono bibliotekę i urządzono nowe pomieszczenia gospodarcze, które z pewnością przydawały się w codziennym zarządzaniu dworem.

Niestety, wiek XIX nie był dla zamku szczególnie łaskawy — dawna świetność ustępowała miejsca funkcjonalności, a sama rezydencja została przekształcona w instytucję użyteczności publicznej: mieściły się tu kolejno urzędy, szpital wojskowy, magazyny, a nawet piekarnia, co w pewnym sensie było symbolem jej zejścia z książęcego piedestału. W roku 1834 rozpoczęto rozbiórkę większej części kompleksu, w wyniku której zburzono aż dwie trzecie budynków — według zachowanych rycin były to te po lewej stronie całego założenia.

Dzieła zniszczenia dopełniła II wojna światowa, kiedy to zamek spłonął, a choć częściowa odbudowa przeprowadzona została w latach 1952–1958, to pozostałości północnego skrzydła mieszkalnego wraz z wieżą rozebrano ostatecznie w latach 70. XX wieku — zapewne w imię ówczesnej koncepcji „modernizacji”. Dziś, po wielu burzliwych dekadach, w starannie odrestaurowanym gmachu mieści się Urząd Miejski — instytucja może mniej widowiskowa niż barokowy dwór, ale za to zdecydowanie bardziej stabilna i odporna na kaprysy historii.


Z braku pieniędzy i być może rozsądku, Jakub dopuścił się czynu, który jeszcze mocniej zaszkodził jego wizerunkowi. Gdy skarbnik królewski, niejaki Wolczyński, odmówił udzielenia mu pożyczki, królewicz postanowił zemścić się — i zorganizował na niego zasadzkę z zamiarem zabójstwa. Plan się nie powiódł, sprawa wyszła na jaw, a Jakub, zamiast próbować się bronić, pogrążył się jeszcze bardziej, grożąc rodzicom, że siłą zagarnie ojcowski majątek, zamorduje braci, uwięzi królową-matkę i — jeśli nikt nie pomoże — koronuje się sam. Tak przynajmniej głosiły relacje, które, choć niepozbawione dramaturgii, niekoniecznie były wolne od przesady.
Choć często oceniany surowo, Jakub miał też drugą twarz. Miejska kronika wspomina go jako rozsądnego gospodarza, który potrafił zadbać o rozwój gospodarki, budownictwa i rzemiosła. Okazywał szacunek poddanym i wyróżniał się tolerancją religijną, co w epoce nie było regułą. Jego życie, trwające 70 lat, naznaczone było jednak licznymi rozczarowaniami: korona, do której był przygotowywany od dzieciństwa, wymykała mu się z rąk aż trzykrotnie; wielokrotnie doznawał upokorzeń ze strony władz cesarskich, zwłaszcza w sprawie zastawu oławskiego. Przeżył niemal wszystkich swoich bliskich — matkę, braci, siostrę, żonę i dwie córki.
Pod koniec życia powrócił do rodzinnej Żółkwi, gdzie zmarł 19 grudnia 1737 roku o godzinie jedenastej wieczorem — ostatni akt w długim życiu pełnym ambicji, intryg i niespełnionych nadziei, które przerosły epokę, ale nie przyniosły mu korony.

STAN OBECNY
Z rozległego niegdyś kompleksu zamkowego do dziś przetrwał jedynie czterokondygnacyjny gmach mieszkalny, usytuowany w południowej części dawnego dziedzińca. Od strony miasta uwagę przyciąga portal bramy wjazdowej, ujęty w zdobione boniowane pilastry — detal tyleż reprezentacyjny, co symboliczny, bo dziś prowadzi już nie do książęcych komnat, lecz do urzędowych korytarzy. Krótsze elewacje wieńczą barokowe szczyty, bogato dekorowane, choć z czasem nieco zatracające swoją pierwotną ekspresję.
Wewnątrz mieści się Sala Rycerska — niegdyś reprezentacyjna przestrzeń z wystawnym wystrojem barokowym, dziś przywrócona do życia dzięki współczesnym sztukateriom autorstwa artysty Pasternaka. Jakiś czas temu budynek przeszedł remont elewacji, który nadał mu elegancką zewnętrzną szatę. Choć jego obecny wygląd niewątpliwie cieszy oko, z dawnym, średniowiecznym zamkiem łączą go dziś przede wszystkim nazwa, część murów oraz fundamenty — dyskretne, lecz istotne ślady przeszłości.

DOJAZD
Oława leży około 25 kilometrów na południowy wschód od Wrocławia, przy trasie łączącej to miasto z Opolem. Przez Oławę przebiega linia kolejowa Wrocław–Opole–Katowice–Kraków, a pociągi kursują wystarczająco często, by planując wizytę, nie trzeba było zaglądać w rozkład z zegarmistrzowską precyzją. Od dworca PKP do zamku prowadzi około 20-minutowy spacer w kierunku północnym — w sam raz, by nabrać nastroju historycznej zadumy.
ZAMKI W POBLIŻU
- Jelcz-Laskowice – ruina zamku rycerskiego z XIV/XVI w., 11 km
- Brzeg – zamek książąt brzeskich z XIV w., przebudowany, 15 km
- Biestrzyków – wieża mieszkalno-obronna z XIV w., 23 km
- Wrocław – zamki wrocławskie, 26 km
- Karłowice – zamek rycerski z XIV w., przebudowany, 35 km
LITERATURA
- B. Guerquin: Zamki w Polsce, Arkady 1984
- L. Kajzer, J. Salm, S. Kołodziejski: Leksykon zamków w Polsce, Arkady 2001