a stromym bazaltowym wzniesieniu, w miejscu gdzie dziś stoi majestatyczny zamek, we wczesnym średniowieczu funkcjonował gród słowiańskiego
plemienia BobrzanBobrzanie (łac. Poborane) – plemię zachodniosłowiańskie (IX-XI wiek), prawdopodobnie niewielkie i zależne od sąsiadujących z nim Dziadoszyców (łac. Dedosizi). Swą nazwę plemię zawdzięcza rzece Bóbr, tam też szukano śladów ich siedzib. Ich istnienie było jednak kwestionowane, głównie z powodu nielicznych przekazów pisanych na ich temat. , od którego przyjęła się późniejsza nazwa wzgórza i leżącej u jego stóp osady. Pierwsze wzmianki o Grodźcu pochodzą z 1155 roku, kiedy jako Godiuice wymieniony został pośród innych śląskich kasztelani w bulli protekcyjnej wydanej przez papieża
Hadriana IV dla biskupstwa wrocławskiego. W roku 1175 Bolesław Wysoki (zm. 1201) wystawił tutaj pismo fundacyjne dla klasztoru cystersów w Lubiążu, co pozwala wysnuć wniosek, iż musiała to być wówczas okazała siedziba, mogąca pomieścić szeroki książęcy dwór wraz z zaproszonymi gośćmi, wskazanymi w rzędzie świadków. Z tego okresu wzmiankowani są dwaj kasztelanowie grodu: w 1203 niejaki Wicislaus, oraz Jan Grodez, występujący jako świadek w dokumencie z 1250 roku. W 1228 roku przebywał w nim następca tronu śląskiego i krakowskiego Henryk II Pobożny wraz z żoną Anną Przemyślidką, córką króla Czech Otokara II.
NA PODZAMCZU
P
oza tymi skromnymi przypisami niewiele więcej wiadomo o dalszych, XIII-wiecznych losach drewnianego jeszcze zamku. Jedna z hipotez zakłada, ze służył on za kryjówkę otoczonych złą sławą rycerzy-rozbójników i został zniszczony w wyniku akcji zbrojnej zorganizowanej przez mieszczan z Bolesławca i Złotoryi. Na przełomie XIII i XIV stulecia miejscowa kasztelania należała do rycerza Jana z Zagrodna, by po jego śmierci przejść na własność księcia legnickiego Bolesława III, zwanego Rozrzutnym (zm. 1352). Ten w roku 1320 sprzedał należący wcześniej do Jana z Zagrodna folwark wraz z Grodźcem rycerzowi Swolo z rodu Bożywojów (Swolony dicto Buzewoi) ze wszystkimi prawami i czynszami za sumę 300 marek. W akcie sprzedaży brak jednak wzmianki na temat zamku, co może wskazywać, że ten był wówczas w ruinie.
WIDOK OD POŁUDNIA, PRZED NAMI POZOSTAŁOŚCI FOSY I DONŻON ZNISZCZONY W TRAKCIE WOJNY 30-LETNIEJ
Nazwa grodu, a później zamku, ulegała częstym zmianom, zarówno w okresie średniowiecza jak i w czasach nowożytnych, z czasem tracąc swój pierwotny wydźwięk. Najstarszy zachowany zapis, Godiuice (1155), wskazuje jednoznacznie na jej słowiańską etymologię. W piśmie fundacyjnym Bolesława Wysokiego wystawionym w 1175 roku miejsce to określono już jednak mianem super castrum Grodiz, które powoli, acz systematycznie ewoluowało, przyjmując formy: Grodez (1245), następnie Gruditz (1300), Grodys (1305), a także Grodis (1330).
Wiek XV przyniósł postępującą germanizację Śląska i w 1473 roku pisano o zamku Gradetzburg, a w 1500 – Gradizberge, podczas gdy okoliczna ludność wołała na niego der Gratz. W 1575 roku po raz pierwszy użyto terminu Godzberg, a w kolejnych latach - Graditzberg (1636), Grotzberg (1665), Gradisberg (1729), Gratzberg (1823) i wreszcie Groditzburg (1825), który przyjął się i obowiązywał aż do końca niemieckiego panowania na tych ziemiach. Spolszczona wersja Grodzisko, jeszcze jako wolne tłumaczenie, po raz pierwszy opublikowana została w roku 1904. Nie przetrwała jednak długo, ponieważ po drugiej wojnie światowej użyto propagandowej nazwy Grodziec Piastowski, skróconej z czasem do prostej formy Grodziec.
PRZED BRAMĄ WJAZDOWĄ NA ZAMEK WYSOKI
N
a przełomie XIV i XV wieku (zapewne już opuszczona) góra zamkowa administracyjnie należała do wsi Witanówka i wspólnie z nią podlegała zmianom własnościowym. O utracie politycznego znaczenia dawnej książęcej siedziby świadczą relacje okolicznych kronikarzy, zgodnie z którymi w okresie
wojen husyckichWojny husyckie – wojny religijne toczone na terenie Czech i Śląska w latach 1419–1436, będące wynikiem krucjat organizowanych przez cesarza Zygmunta Luksemburskiego przy poparciu papiestwa. na Grodźcu rezydować mieli rycerze rabusie, nie wiemy jednak czy ich obecność przyczyniła się do pogłębienia zniszczeń starego zamku. W 1470 roku z rąk Bożywojów zrujnowaną warownię wykupił książę legnicko-brzeski Fryderyk I. Władca ten, będący pod dużym wpływem dworu cesarskiego i wrażeniem, jakie wywarła na nim podróż do Wiednia, postanowił zmodernizować na miarę książęcych ambicji i możliwości finansowych należące do niego rezydencje w Legnicy, Niemczy i właśnie na Grodźcu. W tym celu podpisał kontrakt z trzema mistrzami murarskimi z Legnicy, Wrocławia i Zgorzelca na budowę wieży na wzór wieży św. Jadwigi ze stołecznej Legnicy. Wraz z nią rozpoczęto prace przy murowaniu palatium - reprezentacyjnej części zamku, zbudowanej na planie wydłużonego sześcioboku z basztami na narożach.
PALATIUM KSIĄŻĘCE
R
ozbudowa zamku znacząco podniosła prestiż rezydujących w nim namiestników, stanowiących reprezentację władzy książęcej w najbliższej okolicy. Wśród pierwszych znanych nam z nazwiska
burgrabiówBurgrabia - urzędnik w zamkach i miastach średniowiecznych Niemiec, pełniący funkcje sądownicze i wojskowe. był Jan Axleben, zwany Magnus (1473), Wincenty von Tauchsdorf (1474-78), piastujący jednocześnie urząd starosty legnickiego, po nim Wacław Schultze (1479) i Balthazar von der Unwürde (1483). W roku 1490 burgrabią Grodźca został Konrad Hohberg (zm. 1520), przodek wielkich śląskich przemysłowców i właścicieli rezydencji w Książu oraz Pszczynie. Jeszcze przed tą nominacją, w maju 1488 roku zmarł Fryderyk I, a władzę po nim przejął 8-letni
Fryderyk II (zm. 1547), pozostający pod kuratelą matki Ludmiły, córki króla czeskiego
Jerzego z Podiebradów. Śmierć księcia wstrzymała realizację prac budowlanych, choć zamek w tym okresie funkcjonował normalnie.
WIDOK Z DONŻONU NA PALATIUM NA POCZĄTKU XX WIEKU I OBECNIE
Zgodnie z wytycznymi księcia Fryderyka wieża na Grodźcu miała mieć mocną konstrukcję, takie same ganki osadzone na podobnej wysokości, cztery sklepienia, wykusze oraz połączenie kręconymi schodami z zamkiem. Ponadto zabezpieczać ją miały dymniki, mur ogniochronny, okna dachowe i gzymsy. Wieża miała oczywiście posiadać ustępy, różne komnaty, a w nich szafy ścienne. Strona książęca zobowiązała się do dostarczenia materiałów budowlanych: wapna, kamieni, drewna, powrozów, żelaza i innych, niezbędnych do realizacji zlecenia. Zapłatą dla budowniczych było 200 guldenów, w tym 50 wypłaconych jako zaliczka, 50 na święta Bożego Narodzenia, 50 na Wielkanoc i 50 na św. Jana. Książę opłacał też jedzenie i picie dla mistrzów i ich sług.
Podczas prac budowlanych doszło do przynajmniej jednego śmiertelnego wypadku: z rusztowania przy wieży spadł robotnik Jakub Jencke. O tym tragicznym wydarzeniu przypominać miała pamiątkowa figurka umieszczona na zachodnich drzwiach zamkowych.
ROMANTYCZNY WIZERUNEK ZAMKU NA KOLOROWANEJ POCZTÓWCE Z POCZĄTKU XX WIEKU
Z
a rządów Fryderyka II Grodziec stał się jedną z dominujących siedzib dworskich na Śląsku i jedynym pałacem o cechach gotyckich w tej części władztwa Piastów. Zwieńczenie pierwszego etapu przebudowy zamku nastąpiło w roku 1515 i zbiegło się ze ślubem księcia z córką króla polskiego Kazimierza Jagiellończyka - Elżbietą (zm. 1517). Z tej okazji zjechała do Grodźca śmietanka rycerstwa śląskiego, polskiego i niemieckiego w towarzystwie dam, a samą warownię pięknie udekorowano. To podniosłe wydarzenie uświetniły zawody rycerskie, w których Fryderyk wystąpił ubrany w specjalnie wykonaną na tę okoliczność pyszną zbroję turniejową. Niespełna dziesięć lat później wznowiono prace przy modernizacji zamku, dzięki czemu stał się on jeszcze wystawniejszym i bardziej komfortowym. Pod kierunkiem architekta Wendela Roskopfa wykonano dolną kondygnację pałacu z kręconymi schodami i sklepieniami wzorowanymi na rozwiązaniach, jakie zobaczyć można na praskich Hradczanach. Projekt zrealizowano z kamienia, z jakiego było zbudowane wzgórze zamkowe, a mianowicie z bazaltu w kolorze oliwkowym, uzupełniając piaskowcem z pobliskiego kamieniołomu Hockenberge.
PIĘKNE, PONAD 100-LETNIE POCZTÓWKI Z WIDOKIEM NA ZAMEK GRODZIEC
W
dn. 27 maja 1523 roku, w odnowionej rezydencji odbyło się spotkanie Fryderyka II z markgrafem
Jerzym von Jägerndorf i jego bratem, kanonikiem Wilhelmem, po którym książę legnicki wraz ze swym dworem oficjalnie przyjął wiarę luterańską. Radość uczestników tego przełomowego dla rozwoju księstwa wydarzenia nie trwała jednak długo, bowiem podczas uczty wyprawionej na cześć dostojnych gości wybuchł pożar, niszcząc znaczną część zamku, całkiem niedawno oddanego przecież do użytku po wielkim remoncie. Niemal natychmiast przystąpiono do jego naprawy, której zakres znacznie rozszerzył się w wyniku ustaleń zjazdu książąt śląskich z 1526 roku, gdzie w atmosferze wielkiej trwogi przed armią turecką podjęto decyzję o wzmocnieniu obronności osad i miast tej części Śląska. Przebudowano więc fortyfikacje Grodźca, przystosowując go do obrony przed bronią palną i umożliwiając ostrzał artyleryjski bezpośrednio z murów obronnych. W tym celu poszerzono fosy, wzmocniono bramę wjazdową, zbudowano też wielkie półokrągłe kaponiery od strony wschodniej i od zachodu.
PIĘKNE, PONAD 100-LETNIE POCZTÓWKI Z WIDOKIEM NA ZAMEK GRODZIEC
PIĘKNE, PONAD 100-LETNIE POCZTÓWKI Z WIDOKIEM NA ZAMEK GRODZIEC
Fryderyk III kochał rozrywki i życie towarzyskie, uwielbiał biesiady, turnieje i polowania. Z jego to inicjatywy w czerwcu 1549 roku odbył się w Grodźcu wspaniały turniej rycerski, w którym uczestniczyło 102 rycerzy, wśród nich m.in. książę brzeski Jerzy II, książę Henryk II z Bernstadt, książę Jan z Oleśnicy, Otto von Zedlitz z Prochowic, Otton von Zedlitz z Prusic, kanclerz Wolf von Bock z Jerzmanic, Hans von Schaffgotsch z zamku Gryf, Kunz von Hochberg z Książa, Georg von Reder z Uniejowic, Wolf von Skoppe z Chocianowa oraz Georg von Rechenberg z Kliczkowa. Towarzyszyło im 128 dam, a także 99 knechtów i heroldów. W turnieju brać udział mogli panowie, którzy nigdy nie sprzeniewierzyli się władzy chrześcijańskiej lub cesarstwu, nigdy też nie złamali danej przysięgi, nie dokonali zdrady małżeńskiej ;-), nie stchórzyli na polu bitewnym ani nie trudnili się rozbojem. Każdy z nich musiał udowodnić swe szlacheckie pochodzenie głosami co najmniej czterech świadków. Książę Fryderyk opłacił udział hrabiego z 6 końmi, wolnego pana z 4, rycerza z 3 i szlachcica z 2 końmi.
Najbardziej prestiżową konkurencją w trwającym cztery dni turnieju był pojedynek na kopie, w którym zwyciężył Otto von Zedlitz z Prochowic, otrzymując w nagrodę złotą kotwicę. Drugie miejsce, uhonorowane pięknym hełmem rycerskim, zajął Balthazar von Promnic, zaś trzecie - Mathes von Logau, który wzbogacił się o srebrny puchar. Uzupełnieniem ostatniego dnia turnieju były zawody w strzelaniu z tureckiego muszkietu, za co nagrodą były jedynie chorągwie i trąbki. Damy również rywalizowały ze sobą w strzelaniu do tarczy, a zwyciężczyni otrzymała złotą kotwicę.
GRODZIEC, DETALE ARCHITEKTONICZNE
W
ten sposób państwo legnickie trafiło w ręce jego syna,
Henryka XI (zm. 1588), opoja i utracjusza, który po przejęciu obłożonego długiem 80 tysięcy
talarówTalar – gruba moneta srebrna bita w Europie od końca XV wieku. Nazwa spolszczona z niemieckiego Thaler. Zawartość kruszcu była niejednakowa, dopiero ujednolicony w ramach unii monetarnej (1857) talar zawierał ustawowo 16,67 g czystego srebra. . księstwa przerósł marnotrawstwem ojca, pozostawiając pod koniec swego panowania zadłużenie niemal dziesięciokrotnie wyższe. Nieudolne próby redukcji tego obciążenia zakończyły się skargą uciskanych stanów i wyjazdem księcia w podróż po krajach Rzeszy, gdzie przez kolejne trzy lata lekką ręką wydawał pożyczone kwoty. W Legnicy rządy sprawował wówczas jego młodszy brat,
Fryderyk IV (zm. 1596), na mocy cesarskiego dekretu wybrany w 1576 roku władcą księstwa. Zobowiązany on został do zapewnienia rodzinie Henryka XI opieki, zaś jemu samemu miał co tydzień przekazywać deputat w gotówce i żywności. Pomocy tej jednak Henryk nie otrzymał lub otrzymywał jej zbyt mało, po powrocie na Śląsk gnębił więc i okradał majątki swojego brata, podbierając z należących do niego stawów ryby i zabierając krowy z jego stad. Nie stronił też od pospolitych aktów bandyckich, napadając niejednokrotnie na przejeżdżających w okolicy kupców. W 1578 roku najechał zbrojnie zamek Grodziec, będący wówczas zastawem dzierżawionym przez Leonharda von Skopp-Kotzenau, skąd kontynuował rabunkową działalność, a będące jej konsekwencją skargi i żale z lekceważeniem kierował na dwór swego brata. Nie dziwi więc, że taka sytuacja wielce drażniła Fryderyka, który zdecydował się wysłać na zamek komisarzy w celu wymuszenia posłuszeństwa względem nadanej mu władzy. Ci jednak spotkali się z demonstracją siły: w momencie ich wjazdu do twierdzy Henryk nakazał odpalenie wszystkich 200 armat, arkebuzów i hakownic, dając wyraźnie znak, że ewentualna próba zdobycia warowni z góry skazana jest na niepowodzenie.
GRODZIEC, DETALE ARCHITEKTONICZNE
W
ystawne życie księcia znalazło swoje odbicie nie tylko w pustym skarbcu, ale czasami również i w pustej spiżarni. Jak wynika z relacji jego sługi, bywały takie dni na Grodźcu, kiedy Henryk żywił się zapasami jagód i łapanym w lesie ptactwem, a ze względu na brak służby niejednokrotnie zmuszony był samodzielnie karmić trzymane na podzamczu świnie. Dietę uzupełniał dużą ilością ryb, które załoga z Grodźca wykradała najczęściej ze stawów książęcych, co ogromnie irytowało prawowitego ich właściciela, księcia Fryderyka. Ten postanowił więc pewnego razu osobiście zasadzić się na swego brata, który jednak nie przejął się obecnością uzbrojonej drużyny dworskiej, twierdząc zuchwale, że książę Fryderyk nie będzie tak prostacki i z pewnością obdaruje brata rybami. Wrodzona arogancja Henryka i tym razem pozwoliła mu dopiąć swego. Co więcej, wracając z tej wyprawy uzupełnił zapasy owcami i masłem, zabierając je siłą z jednego z folwarków, a następnie wysłał do brata „serdeczny” list z podziękowaniami.
HIPOTETYCZNY WYGLĄD GRODŹCA W XVI WIEKU WG BODO EBHARDTA
NAJSTARSZY ZACHOWANY WIDOK ZAMKU, RYCINA VALENTINA SAEBISCHA Z 1625 ROKU
Z
e względów finansowych nie zdecydowano się jednak na pełną realizację założeń architekta, co srogo zemściło się w październiku 1633 roku, gdy zamek bez większego wysiłku zdobyły cieszące się złą sławą oddziały cesarskie dowodzone przez hrabiego
Albrechta von Wallensteina (zm. 1634), a następnie ograbiły go i zniszczyły, paląc książęce palatium i część zabudowań. W kronice złotoryjskiej zanotowano, że zdobycie warowni było skutkiem przejścia na stronę przeciwnika jednego z członków załogi; z kolei kronika legnicka podaje, że zdradziła kochanka burgrabiego o imieniu Meta, która dla zysku wskazała oddziałom cesarskim sposób dostania się do zamku. Po zajęciu twierdzy przez Austriaków jej dotychczasowy burgrabia i kochanek zdrajczyni, Kasper von Schnidel miał popełnić samobójstwo, rzucając się z okna na dziedziniec. Podczas cesarskiej okupacji Grodźca zarządzał nim Jan Daniel von Salendopler, a w latach kolejnych - holenderski baron von Baer i pułkownik von Knörig. W tym czasie na zamku więziono szwedzkich żołnierzy, których było dość dużo, a wielu z nich zmarło w lochach.
PLAN ZAMKU Z 1633 ROKU Z ZAZNACZONYM HIPOTETYCZNYM MIEJSCEM WTARGNIĘCIA WOJSK CESARSKICH (CZERWONY KRZYŻYK)
ŹRÓDŁO: R. SACHSE: "DER GRöDITZBERG", 1859
K
waterunek wojsk zawsze stanowił ogromne obciążenie finansowe dla mieszkańców okolicznych miejscowości, zmuszonych do zbierania sum na jego utrzymanie - tylko w 1641 kwota ta na potrzeby załogi Grodźca przekroczyła 10 tysięcy talarów. Zdegenerowane do granic możliwości żołdactwo nakładało kontrybucje, łupiło, paliło wsie i mordowało mieszkańców bez względu na stan i pochodzenie. Pełen obraz wojny trzydziestoletniej oddają słowa jednego z żołnierzy, który w taki oto barwny sposób opisywał makabryczny widok zastany po jednej z bitew: Gdzieś leżała głowa, straciwszy swojego prawowitego właściciela, gdzie indziej ciała, pozbawione swoich głów, z wielu korpusów wywlekały się wnętrzności – obrzydliwy widok! Jeden z czerepów był tak rozbity, że z wnętrza wypływał mózg. Gdzie indziej widać było ciała zabitych żołnierzy, z których wypłynęła już cała krew, a ranni pokryci byli krwią innych towarzyszy. Tutaj poniewierały się odrąbane ramiona, przy których ruszały się jeszcze palce…
ZAMEK I PAŁAC W GRODŹCU NA RYCINIE F.B. WERNERA, "TOPOGRAPHIA SILESIAE 1744-68"
N
ajwiększy postrach wśród mieszkańców Śląska wzbudzały obce kulturowo oddziały szwedzkie, które w drodze na Morawy w 1642 roku zajęły warownię, organizując w niej na krótki czas sztab naczelnych dowódców – generała
Lennarta Torstenssona (zm. 1651) i generała Torstena Svenssona zwanego
StahlhandskeTorsten Svensson był niski, lecz wyjątkowo silny. Gdy wprowadzano do obozu szwedzkiego schwytanego oficera wroga, zwłaszcza Polaka lub Austriaka, podawał mu rękę tak mocno, że pod paznokciami pojawiała się krew, co nazywał "uczciwym szwedzkim uściskiem dłoni". Stąd jego przydomek: Stalowa dłoń (Stahlhandske). (zm. 1644). Rok później zamek powrócił w ręce cesarskie, a na przełomie lat 1646/47 decyzją pułkownika
Lopisa de Monteverques wysadzono go powietrze (wraz z zamkiem Lenno we Wleniu) w obawie przed ponownym zajęciem przez Szwedów. Skala zniszczeń spowodowanych użyciem materiałów wybuchowych na szczęście nie była zbyt rozległa, choć część umocnień rzeczywiście potem rozebrano, wiele zamkowych detali zdemontowano i sprzedano na aukcjach, a sama budowla podupadła. Wprawdzie już w 1663 roku na zlecenie księcia legnickiego
Chrystiana rozpoczęto odbudowę warowni w takiej formie, jaką prezentowała ona w drugiej połowie XV wieku, ale po jego śmierci w 1672 inwestycję tę przerwano. Cień szansy na uratowanie książęcej rezydencji pojawił się jeszcze podczas uroczystej wizyty w Grodźcu ostatniego Piasta, piętnastoletniego
Jerzego Wilhelma (zm. 1675), który niesiony rodzinnymi sentymentami obiecał, że zamek odbuduje. Niestety, książę umarł kilka miesięcy po tej deklaracji, a posiadłość wraz Grodźcem trafiła pod zarząd cesarski.
ZAMEK I PAŁAC W GRODŹCU NA RYCINIE F.B. WERNERA, "TOPOGRAPHIA SILESIAE 1744-68"
Na początku XX wieku, podczas rekonstrukcji Grodźca jej główny architekt Bodo Ebhardt odnalazł liczne dokumenty przybliżające życie codzienne mieszkańców zamku w XVI i XVII stuleciu. W dokumentach tych odnotowano opłaty czynszowe wnoszone przez karczmarza, czynsz od kowala, wpisano opłaty za sprzedaż drewna z lasu grodzieckiego, kary pieniężne, czynsze wieczyste, napiwki, ważniejsze wydarzenia we wsi, konflikty graniczne itp. Wśród rozchodów znajdował się zapis dotyczący wypłacenia proboszczowi z Sędzimirowa 4 talarów i 25 groszy za odprawienie nabożeństwa przy folwarku w Grodźcu w dzień św. Jerzego, czy wydatków dotyczących spraw tak przyziemnych jak zakup kłódek do komór zamkowych za kwotę 10 groszy i łupek do pokrycia dachu kaplicy za kwotę 1 talara i 24 groszy. Zachowały się również księgowania kosztów oraz zysków z hodowli karpi w stawie folwarcznym. Jak się okazuje, był to interes bardzo opłacalny, który tylko w pierwszej połowie 1606 roku przyniósł zysk netto w wysokości 252 talarów.
Wśród odnalezionych przez Ebhardta dokumentów ogromną wartość przedstawiają opisy inwentaryzacyjne zamku z lat 1625 i 1630. Ich tekst jest zbieżny, a różnice dotyczą zmian dokonanych w wyniku remontu zniszczonych przez wojnę murów i niektórych pomieszczeń. Wedle tych opisów główny budynek mieszkalny - palatium - pokryty był dwuspadowym dachem, po bokach zakończonym gotyckimi schodkowymi szczytami. Przy nim, od strony murów stały dwie okrągłe trzykondygnacyjne wieże, a od strony północnej - pomiędzy pałacem a starym domem - stara wieża niszczona często przez wichury. Wewnątrz gmachu, w dolnym, pięknie zasklepionym pomieszczeniu, znajdowała się piwnica zwana winiarnią, nad nią komnaty z oknami oraz stary pokój z kominkiem. Całość nakryto dachem, który jeszcze w 1625 roku był mocno zniszczony. Za wieżą, w kierunku wschodnim, był dom zarządcy zamku. Dalej, po prawej stronie stała kuchnia z jadalnią i łaźnią. W ich sąsiedztwie przy murze znajdowała się okrągła wieżyczka pełniąca funkcję więzienia. Obok piekarnia z dwoma piecami, a dalej studnia. Stojący u wjazdu na dziedziniec donżon miał dwie zasklepione piwnice, ponad którymi wznosiło się sześć pięter. Umieszczono w niej zbrojownię, a nad nią poddasze do magazynowania zboża. Wieżę tę krył strzelisty, czterospadowy dach.
W sąsiedztwie wjazdu, od strony bramy, wmurowano płaskorzeźbę z wizerunkiem ukrzyżowanego Chrystusa. Po lewej stronie stały dwie murowane stajnie, w których trzymano 11 koni. Wrota do zamku zabezpieczone były dodatkowo kutą żelazną kratą i mostem zwodzonym. Przy nim, wedle opisu z 1625 roku, miał stać kościół, którego dach i pokrycie zostały zerwane, a ocalał jedynie zarys murów. Zapisy z lustracji przeprowadzonej pięć lat później wskazywały w tym miejscu już jednak arsenał, zbrojownię i magazyn zboża.
MIEDZIORYT Z WIDOKIEM ZRUJNOWANEGO DONŻONU I FRAGMENTEM UMOCNIEŃ PRZEDBRAMIA, 1780
P
o bezpotomnej śmierci Jerzego Wilhelma i wymarciu śląskiej linii rodu Piastów księstwo brzesko-legnickie stało się częścią domeny cesarskiej, a liczne jego posiadłości przeszły pod zarząd namiestników. W 1684 roku majątek Grodziec wraz z przyległymi wsiami nabył hrabia Walter von Gallas, płacąc za prawa do niego 90 tysięcy florenów. Szesnaście lat później za 100 tysięcy talarów nowym właścicielem został starosta głogowski Hans Wolfgang von Frankenberg (zm. 1719), pan na Kliczkowie, Raciborowicach i Ratajnie. Po nim w 1719 warownię objął w spadku syn Otton Vendius von Frankenberg, który dokonał niewielkiego remontu palatium, a w latach 1718-27 u stóp góry zamkowej wzniósł zachowany do dziś
barokowy pałac.
GRAFIKA ANTONINA KARIN BALZERA Z KOŃCA XVIII WIEKU
W
roku 1749 posiadłość drogą kupna stała się własnością generała kawalerii, a wkrótce marszałka
Friedricha Leopolda hrabiego von Gessler (zm. 1762), jednego z dowódców niedawno zakończonej drugiej wojny śląskiej - ten jednak już cztery lata później zdecydował się na sprzedaż wsi wraz z pałacem i ruinami zamku pruskiemu szambelanowi i marszałkowi dworu Karlowi von Schellendorf (zm. 1769). Stan warowni w tym czasie oddaje relacja miejscowego pastora: Cały obiekt zachowany jest w bardzo poważnej ruinie, cały obszar zamku zasłany jest blokami kamiennymi, które wypadły z murów przy wysadzaniu ich w powietrze przez minerów Wallensteina. […] Mury były także rujnowane przez miejscową ludność, która brała kamienie z zamku do budowy swoich domostw. Jednakże na zamku stoi wspaniały budynek mieszkalny, który ma już od wielu lat dach i okna. Jego liczne pokoje są zasklepione, a piwnice są dobrze zachowane. Opis ten niestety przestał być aktualny po wielkiej burzy, jaka rozpętała się nad Grodźcem wiosną 1766 roku, niszcząc dach palatium i podtrzymujące go krokwie, co doprowadziło do zarwania się sklepienia górnego piętra. Gdy trzy lata po tym wydarzeniu Karl von Schellendorf zmarł, majątek trafił pod zarząd jego matki, Christiane Dorothee z domu von Gutsmuths, a w 1773 roku przeszedł na własność młodszego z braci, Hansa Sigismunda von Schellendorf (zm. 1800).
PALATIUM KSIĄŻĘCE W LATACH 40. XIX WIEKU
W
październiku 1800 roku majątek Grodziec kupił od Schellendorfów hrabia Rzeszy
Hans Heinrich VI von Hochberg z Książa (zm. 1833), płacąc za niego 353 tysiące talarów. Nowy właściciel, absolwent elitarnego uniwersytetu w Halle i fundator romantycznej przebudowy ruin
Starego Książa, podjął się częściowej rewitalizacji starego zamku w celu udostępnienia go do zwiedzania i organizacji różnych uroczystości, choć być może najważniejszą przesłanką dla rozpoczęcia tej inwestycji była nostalgia za miejscem, w którym przed wiekami jego antenat Konrad von Hohberg (Hochberg) pełnił służbę na dworze książąt legnickich. Należy przy tym podkreślić, że stosowana przez hrabiego metoda konserwatorska była rzetelna i nie naruszała oryginalnego wystroju warowni, nie dodawała też obcych architektonicznie elementów. Główne prace skupiły się na wyrównaniu terenu dziedzińca i podzamcza, zalesieniu otaczających zamek stoków, częściowym odsłonięciu (przysypanych ziemią i gruzem) murów obronnych oraz ustawieniu kamiennych stołów i ław. Ani zniszczony podczas wojny trzydziestoletniej donżon, ani pozbawione dachu palatium nie zostały w pełni odbudowane, natomiast z myślą o zwiedzających zamontowano schody prowadzące na wieżę bramną, na której znajdował się punkt widokowy. W zachowanej części pałacu urządzono skromną wystawę muzealną nawiązującą do historycznych dziejów i tradycji Grodźca, na podzamczu zaś – w drewnianych altanach i pawilonie – zorganizowano punkt gastronomiczny oraz miejsca noclegowe. Po wprowadzonych przez von Hochberga modyfikacjach zamek stał się pierwszym w Europie zabytkiem przystosowanym do celów turystycznych.
LITOGRAFIA C. T. MATTISA Z PIERWSZEJ POŁOWY XIX WIEKU
W
okresie wojen napoleońskich przez pewien czas na wzgórzu zamkowym stacjonowały wojska francuskie. Ich obecność, a konkretnie huczna impreza zorganizowana w dniu 10 sierpnia 1813 roku z okazji 44. urodzin Napoleona doprowadziła do rozprzestrzenienia się ognia, zaprószonego ze specjalnie przygotowanej na tę uroczystość iluminacji wykonanej z rozstawionych wokoło murów pochodni i zniczy. W wyniku pożaru spłonął stojący na dziedzińcu drewniany domek letni, ucierpiały też wnętrza zamku, choć straty te prawdopodobnie nie były duże. Kilka dni później pod Grodźcem wybuchły zacięte walki pomiędzy nacierającymi od strony Legnicy kozakami i wojskami pruskimi, a stacjonującymi we wsi Francuzami, zakończone po trzech dniach wycofaniem się wojsk napoleońskich na południe. W 1823 roku posiadłość za sumę 350 tysięcy talarów kupił berliński finansista
Wilhelm Christian Benecke (zm. 1860), jeden z najbogatszych pruskich handlowców i bankierów. Z zapałem kontynuował on starania poprzednika o poprawę kondycji starej warowni: wyremontował najwyższe piętro palatium, reprezentacyjną Salę Rycerską wyposażył w XVI-wieczne
szwajcarskie witraże, wzniósł nowe kamienne schody prowadzące do kaplicy, powiększył także park zamkowy. Gdy w roku 1829 Benecke otrzymał od króla
Fryderyka III Wilhelma tytuł szlachecki z predykatem von Gröditzberg, herb rodowy ozdobił właśnie
wizerunkiem góry z ruinami zamku.
PALATIUM KSIĄŻĘCE W LATACH 80. XIX WIEKU
RUINA ZAMKU NA RYCYINIE Z OKOŁO 1890 ROKU
W
1859 roku dobra objął jeden z trzech synów Wilhelma, Richard August, a po jego przedwczesnej śmierci w 1868 przez pewien czas zarządzała nimi matka,
Marie-Luise Du Titre (zm. 1875). W testamencie przekazała ona majątek czwórce wciąż żyjących dzieci, z których Grodziec otrzymała najmłodsza z córek, Rosalie Cäcilie, generałowa von Schlegell (zm. 1889). Ostatnim z rodziny właścicielem zamku była szwagierka i jedyna spadkobierczyni generałowej, Zuzanna von Salisch - von Schlegell (zm. 1926), mieszkająca na stałe w Miliczu. Cztery lata później ruiny wraz z okolicznymi dobrami przeszły na własność generała w stanie spoczynku,
Leo Amadeusa Grafa Henckel von Donnersmarck (zm. 1895), który ogromny wydatek 1,8 mln marek częściowo zrekompensował sobie sprzedając za 80 tys. marek zabytkowe witraże z Sali Rycerskiej.
TARAS I FASADA WSCHODNIA PALATIUM PRZED I PO REKONSTRUKCJI PRZEPROWADZONEJ PRZEZ B. EBHARDTA W L. 1906-1908
W
1899 roku posiadłość wraz z zamkiem za kwotę 2 miliony marek nabył od wdowy, Emmy Gräfin Henckel von Donnersmarck wpływowy niemiecki dyplomata
Willibald Ernest Edward von Dirksen (zm. 1928). Jego zamiarem było urządzenie w położonym u stóp wzgórza pałacu letniej rezydencji dla rodziny, by mogła tutaj spędzać ciepłe miesiące w oderwaniu od wielkomiejskiego życia, jakie zimą toczyło się w należących do niego berlińskich willach przy Potsdamerstrasse i Margarethenstrasse. Największą pozazawodową pasją von Dirksena były
angielskie bażanty, których w pobliskim folwarku trzymał ponad dwa tysiące. Baron kochał również sztukę, czemu dał wyraz podejmując decyzję o rekonstrukcji starej warowni. W tym celu niedługo po transakcji jej kupna zaangażował znanego architekta
Bodo Justusa Ebhardta (zm. 1945), autora przebudowy zamków
Hohkönigsburg w Alzacji i
Marksburg nad Renem (a w przyszłości głównego architekta rekonstrukcji
zamku Czocha), pod kierownictwem którego w latach 1906-1908 odnowiono elewacje palatium i zwieńczono je krenelażem, a cały budynek pokryto dachem. Podwyższono również wieże, odtworzono ich szczyty wraz z blankami, postawiono bramę na podzamcze oraz nowe mosty. Od podstaw urządzono wnętrza, organizując w nich pokoje gościnne, restaurację i
sale wystawowe z wielką liczbą cennych zabytków sztuki i historycznej broni.
GRODZIEC PO REKONSTRUKCJI BODO EBHARDTA, POCZTÓWKI Z DRUGIEJ DEKADY XX WIEKU
W
efekcie tej dość luźno realizowanej i niekonsekwentnej rekonstrukcji zamek wprawdzie otrzymał bardzo interesującą, nieco bajkową formę, stracił jednak przy tym wiele ze swojego autentycznego charakteru nawiązującego do wcześniejszej historii i tradycji. Warto tutaj wspomnieć, że Ebhardt nie zdecydował się na kompleksową odbudowę warowni. Zaniechał odtworzenia donżonu i muru północno-wschodniego na pamiątkę wandalizmu poczynionego przez żołnierzy von Wallensteina podczas wojny trzydziestoletniej. Po uroczystym otwarciu z udziałem cesarza
Wilhelma II w czerwcu 1908 warownia oddana została w użytkowanie narodowi niemieckiemu, a symboliczną pieczę nad nią sprawować miało jedno z regionalnych towarzystw historycznych. Odtąd często odbywały się tutaj spotkania i masowe imprezy kulturalne, dużą popularność zyskała też zamkowa restauracja, w latach 20. prowadzona przez niejaką panią Görner. Po śmierci Willibalda w 1928 roku majątek objął jego syn
Herbert von Dirksen (zm. 1955), nazistowski polityk i zaufany współpracownik Hitlera.
ELEWACJA WSCHODNIA PALATIUM, STAN PRZED I PO REKONSTRUKCJI
Herbert Kurt von Dirksen urodził się w Berlinie 2 kwietnia 1882 roku w rodzinie bogatych dyplomatów niemieckich. Po ukończeniu studiów prawniczych rozpoczął pierwszą pracę w sądzie okręgowym w Złotoryi, następnie zatrudnił się w Bonn jako asesor. Po zakończeniu pierwszej wojny światowej, podczas której służył w kawalerii, rozpoczął - nie bez pomocy ojca - służbę dyplomatyczną. W roku 1919 objął referat krajów bałtyckich przy niemieckim MSZ, rok później był radcą poselskim w Warszawie, by w 1921 pełnić już funkcję kierownika Departamentu Polskiego MSZ. Jego kariera nabierała rozpędu: w 1923 roku został konsulem generalnym Niemiec w Wolnym Mieście Gdańsku, a pięć lat później mianowano go ambasadorem Niemiec w Moskwie. Po dojściu Hitlera do władzy został ambasadorem w Tokio, a od 1938 przebywał na placówce w Londynie, pertraktując z Anglikami warunki ewentualnej współpracy przed wybuchem drugiej wojny światowej.
Von Dirksen był gorliwym nazistą i jednym z niewielu cywilnych polityków, którzy cieszyli się zaufaniem Hitlera. Duża w tym zasługa jego macochy
Victorie Auguste von Laffert (zm. 1946), która oczarowana przywódcą NSDAP zajmowała się jego „promocją” w berlińskich kręgach, organizując w ramach wpływowego polityczno-społecznego salonu Hof spotkania przedstawicieli świata niemieckiej polityki, kultury i ekonomii. Z czasem wręcz zaczęła matkować rosnącym w siłę nazistom, szczególnie upatrując sobie faworytów w osobach
Adolfa Hitlera i
Josepha Goebbelsa. Ten drugi, po jednej z wizyt Dirksen w swoim domu, kiedy dostał wysokiej gorączki, napisał w dzienniku: Pani von Dirksen przychodzi jeszcze o północy i jest wzruszająco zaniepokojona, jak matka. Bardzo ją kocham. Pociesza mnie. Na dowód bliskiego związku, jakie utrzymywali Goebbels i Victorie von Dirksen, można przytoczyć okoliczności, że ten przez pewien czas mieszkał w jej willi, a
podczas jego ślubu z Magdą Quandt baronowa była jednym z zaledwie osiemnastu zaproszonych gości.
Fotografia wykonana w 1938 roku na jednym z przyjęć w Monachium. Od lewej widzimy twarze: Adolfa Hitlera, Magdy Goebbels z domu Quandt, Josepha Goebbelsa, Victorie Auguste von Dirksen z domu von Laffert oraz jej bratanicy Sigrid von Laffert (domniemanej kochanki Hitlera)
Po dojściu do władzy führer odwiedził Grodziec przynajmniej raz, w dniu 15 listopada 1933 roku. Wylądował wtedy na lotnisku w Zgorzelcu i stamtąd po krótkiej uroczystości udał się w kierunku Wrocławia. Wczesnym popołudniem zatrzymał się w Bolesławcu, a następnie zajechał do pałacu w Grodźcu, gdzie spędził noc jako gość Dirksena. Rezydencja na czas wizyty Hitlera została odświętnie udekorowana, a przy wiejskich drogach czekały na niego tłumy okolicznej ludności. Na pamiątkę tamtego "wydarzenia" zasadzono we wsi dąb, który wciąż rośnie w pobliżu przystanku PKS.
Pod koniec wojny zbliżający się front nie skłonił nazistowskiego dyplomaty do wyjazdu. Ufny w dawne radzieckie kontakty przebywał w Grodźcu w chwili wejścia Armii Czerwonej. Stary glejt ministra Spraw Zagranicznych Związku Radzieckiego i fotografie z czasów pobytu na placówce w Moskwie, na których pozował wspólnie z wysokimi rangą oficerami sowieckimi, sprawiły, że żołnierze wroga bali się go, niektórzy wręcz oddawali honory. Siepacze NKWD zwracali się do von Dirksena per panie ambasadorze, co dowodziło, że wiedzą, z kim mają do czynienia i mają wytyczne z dowództwa. Nie zdążyli jednak wywieźć go do Rosji, bowiem 21 lutego 1945 roku do pałacu weszli potajemnie przebrani niemieccy komandosi, a następnie pod groźbą śmierci wyprowadzili von Dirksena i pod osłoną nocy przerzucili za linię frontu. Rozkaz ten wykonali prawdopodobnie na polecenie samego
von Ribbentropa, który mógł podejrzewać, że gospodarz intryguje za plecami władz naczelnych III Rzeszy, próbując dogadać się z Sowietami. Gdy Rosjanie dowiedzieli się o jego wyjeździe, rozstrzelali część służby, a pozostałych wywieźli do obozów pracy w głąb Rosji: Tego ranka po moim uprowadzeniu wysokiej rangi oficerowie sowieccy chcieli się ze mną widzieć. Nie wierzyli w moje zniknięcie. Przeszukali cały dom i zagrozili rozstrzelaniem wszystkich pod ścianą. Następnie wszystko zapakowano i wywieziono do Moskwy. Stary zamek na szczycie góry został spalony razem z kolekcją średniowiecznej broni, mebli i obrazów […]. Mój 76-letni zarządca został wraz z żoną rozstrzelany na miejscu. Mój administrator ciężko ranny po wejściu na minę został rozstrzelany przez Rosjan […]. Około 15 procent populacji zginęło podczas opuszczania Grodźca. (Herbert von Dirksen, Pamiętniki)
Herbert Kurt von Dirksen
ZAMEK NA ARCHIWALNYCH FOTOGRAFIACH Z OKRESU, GDY JEGO WŁAŚCICIELEM BYŁ HERBERT VON DIRKSEN.
OD GÓRY I OD LEWEJ WIDZIMY: BRAMĘ WJAZDOWĄ NA PODZAMCZE, DONŻON Z PERSPEKTYWY DZIEDZIŃCA,
DONŻON OD STRONY PODZAMCZA ORAZ PÓŁNOCNY FRAGMENT PALATIUM Z TZW. STARĄ WIEŻĄ
P
o uprowadzeniu von Dirksena przez żołnierzy niemieckich Sowieci spalili zamek, a tę część wyposażenia, która przetrwała pożogę, z polecenia NKWD wywieziono do Rosji. Resztę rozkradli polscy szabrownicy. Przez pierwsze lata po wojnie ruiny stały opuszczone i dopiero w 1959 roku podjęto na ich terenie prace zabezpieczające i porządkowe. Na początek usunięto z dziedzińca dziko porastającą roślinność, młode drzewa, a także ułożono rozrzucone bezładnie elementy kamieniarki. Lokalna prasa pisała wówczas: Grodźcem […] opiekuje się cały powiat złotoryjski. W dni wolne od pracy przyjeżdżają załogi zakładów pracy i czynem społecznym porządkują zamek. W dalszym etapie zrekonstruowano dach palatium, który pokryto rzymską dachówką, odtworzono drewnianą konstrukcję przejść i schodów, wykonano nowy most, wzmocniono sklepienia budynków. Jeszcze w latach 60. XX wieku bawiące się w sąsiedztwie warowni dzieci znalazły pod jednym z powalonych drzew ceramiczne naczynie wypełnione 491 sztukami średniowiecznych monet, ukrytych tam prawdopodobnie około 1500 roku. W 1975 zamek przejął w użytkowanie wrocławski Instytut Aktora Teatru Laboratorium. Później zarządzało nim PTTK, cementownia Podgrodzie, a od roku 1993 przez kolejne dziewięć lat dzierżawił ją prywatny inwestor. W 2002 zabytek przeszedł pod opiekę gminy Zagrodno, której władze próbują przywrócić byłej rezydencji Piastów jej dawny blask.
ZIMOWE WIDOKI GRODŹCA NA POCZTÓWKACH Z LAT 20. XX WIEKU
Pretekstem do rozpoczęcia prac renowacyjnych na Grodźcu po dokonanych przez Sowietów i szabrowników zniszczeniach było zbliżające się millenium Państwa Polskiego. W czerwcu 1966 roku na dziedzińcu zamkowym urządzono trwającą tydzień imprezę propagandową, której przewodnim hasłem był slogan subiektywizujący kwestię tak zwanych ziem odzyskanych, o treści Tu byliśmy, jesteśmy i będziemy. W uroczystości, zorganizowanej przez Powiatowy Komitet Frontu Jedności Narodowej w Złotoryi, uczestniczyły lokalne władze, żołnierze wojska polskiego i liczne zastępy harcerzy. Jednym z punktów programu bogatej w narodową i komunistyczną symbolikę ceremonii było uroczyste wręczenie na zamku dowodów osobistych pierwszym po wojnie Polakom urodzonym w powiecie złotoryjskim.
ygląd współczesny wzniesionej z ciemnego bazaltu warowni jest w znacznym stopniu rezultatem przebudowy z lat 1906-1908, która znacząco zatarła obraz założenia późnośredniowiecznego. Zespół zamkowy składa się z malowniczego, utrzymanego w gotycko-renesansowym stylu zamku górnego i rozległego, zalesionego dziś podzamcza o orientacyjnych wymiarach 270x140 metrów. W rozplanowanym na rzucie sześcioboku zamku górnym główną oś kompozycji tworzy usytuowany przy zachodniej kurtynie pałac książęcy (palatium), wieża północna i potężny donżon, zamykający przestrzeń dziedzińca od strony południowej.
ZAMEK GÓRNY, ELEWACJA ZACHODNIA
Ł
amane pod kątem 30 stopni
palatium jest jedną z nielicznych na Dolnym Śląsku siedzib piastowskich, których układ przestrzenny zachował się w niemal pierwotnej formie. Wkomponowane zostało ono w system obronny warowni w taki sposób, że jego zewnętrzna,
zachodnia ściana jest jednocześnie murem obwodowym, flankowanym dwiema cylindrycznymi wieżami. W dolnej kondygnacji budynku znajduje się zbiornik z wodą pitną oraz dostępne tylko z dziedzińca, nie połączone z wyższymi kondygnacjami piwnice (zwane Mleczną i Piwną), w których przed laty mieściły się warsztaty, składy żywności i wyposażenia. Parter i pierwsze piętro pałacu pełniły funkcje rezydencjalne, o czym świadczą
bogato ornamentowane otwory okienne, dawniej wypełnione witrażami. Wejście do tych pomieszczeń prowadzi przez usytuowany przy załamaniu osi budynku
ostrołukowy wysoki portal, następnie kruchtę, z której do wnętrz wiedzie para gotyckich portali zamkniętych pięknie rzeźbionymi drzwiami.
Przedsionek nakryty został sklepieniem krzyżowo-żebrowym; stąd prowadzą wejścia do sal parteru, na pierwsze piętro, a niegdyś również na dach. Na prawo od sieni znajdują się dwie duże izby kryte sklepieniami beczkowymi. Pomieszczenia te pierwotnie służyły jako pokoje gościnne, a w czasach nowożytnych umieszczono w nich gospodę dla turystów i kuchnię.
PALATIUM KSIĄŻĘCE, PLAN PARTERU (WYŻEJ) I PIERWSZEGO PIĘTRA: 1. REPREZENTACYJNE WEJŚCIE, 2. SIEŃ GŁÓWNA,
3. POMIESZCZENIA GOSPODARCZE, 4. WIELKA SALA, 5. POKÓJ KSIĄŻĘCY, 6. KRĘCONE KLATKI SCHODOWE, 7. POKOJE KSIĘŻNEJ,
8. SALA RYCERSKA, 9. POKÓJ KSIĄŻĘCY, 10. KAPLICA, 11. STARA WIEŻA, 12. CYLINDRYCZNA WIEŻA FLANKUJĄCA MUR ZACHODNI
PALATIUM KSIĄŻĘCE, WIDOK OD WSCHODU
N
a południe od sieni znajduje się jedna z najbardziej reprezentacyjnych komnat zamkowych, tak zwana
Wielka Sala (17x9 metrów), nakryta sklepieniem gwiaździsto-sieciowym o wysokości przekraczającej pięć i pół metra, w zwornikach którego znajdowały się niegdyś herby śląskich rodów rycerskich. Odpowiednią ilość światła w komnacie zapewniały trzy wielkie gotyckie okna zamknięte w
sklepionych kryształowo wnękach okiennych, dawniej odseparowanych od Wielkiej Sali szklanymi ściankami.
SALA WIELKA PRZED PIERWSZĄ WOJNĄ ŚWIATOWĄ I PO ZNISZCZENIACH DOKONANYCH PRZEZ SOWIETÓW (STAN OBECNY)
ierwsze piętro otwierają od południa dwa
niewielkie pomieszczenia służące przypuszczalnie księżnej i osobom z jej najbliższego otoczenia. Sąsiaduje z nimi wspomniana wcześniej klatka schodowa prowadząca wyżej na taras oraz do
krytego korytarza, który umożliwia dyskretne przejście do kaplicy położonej w przeciwległej części pałacu. Przestrzeń bezpośrednio nad Wielką Salą zajmuje
Sala Rycerska (zwana czasami Książęcą), kryta
trójprzęsłowym sklepieniem krzyżowo-żebrowym o rozpiętości ponad 9 metrów. Sklepienie to jest wtórnym elementem architektonicznym, bowiem oryginalny sufit (być może był nim drewniany strop) zawalił się podczas burzy w 1766 roku. Z Sali Rycerskiej prowadzi wyjście na szeroki taras widokowy biegnący wzdłuż wschodniej kurtyny palatium,
dziś częściowo zrujnowany i niedostępny.
SALA RYCERSKA DAWNIEJ I OBECNIE
P
iętro zamykają od północy dwa niewielkie bliźniacze pomieszczenia, zapewne dawne pokoje księcia, z których jeden zaaranżowany został na początku XX wieku na kaplicę. Prowadzi do niej renesansowy portal z trzema okrągłymi otworami, dekorowany z obu stron
XVI-wiecznymi epitafiami rycerskimi upamiętniającymi Friedricha (zm. 1530) i Christopha von Mühlburg (zm. 1556). Nad wejściem wmurowano
średniowieczną płaskorzeźbę z przedstawieniem biczowanego Chrystusa. Charakterystycznym elementem kaplicy jest
wykuty w ścianie balkonik, do którego można się dostać od strony korytarza obronnego wyższej kondygnacji, a także oddzielone łukiem prezbiterium z umieszczonym w jego centralnej części niewielkim ołtarzem. Salkę tę nakrywa efektowne dwuprzęsłowe
sklepienie sieciowe wzmocnione krzyżującymi się żebrami, wykonanymi na podobieństwo konarów.
KAPLICA DAWNIEJ I OBECNIE
C
harakterystyczną dominantą warowni jest stojący w jej południowej części
donżon, teraz już tylko częściowo zachowany. Ta najpotężniejsza wieża na Grodźcu miała przede wszystkim służyć obronie głównego wjazdu na zamek wysoki. Zbudowana została na planie kwadratu o boku 16 metrów, a jej wysokość pierwotnie przekraczała 26 metrów, co dawało sześć kondygnacji, których oryginalnego przeznaczenia możemy się dziś jedynie domyślać.
Druga z wież, zwana Starą, wyraźnie mniejsza od donżonu, wysunięta została poza kurtynę muru w północnej części założenia. Wieńczy ją czterospadowy dach, u podstawy którego znajduje się ganek obronny z krenelażem i otworami strzelniczymi, a na ścianach od strony palatium i fosy zawieszono charakterystyczne kamienne wykusze latryn.
DONŻON
K
omunikację wewnątrz wież zapewniają kamienne klatki schodowe, a dostęp z palatium umożliwiają
tarasy i prowadzące po koronie murów ganki.
Jeden z takich ganków umieszczono wokół dachu pałacu, skąd rozciąga się znakomity widok na okolicę, a w dalszej perspektywie również na odległe pasma górskie. Układ architektoniczny zamku wysokiego uzupełniały od wschodu skromniejsze zabudowania (mieszkanie zarządcy, kuchnia, łaźnia) zamykające przestrzeń nieregularnego dziedzińca o powierzchni około 3,200 metrów kwadratowych. Obronność zapewniały mu
wkomponowane w linię murów baszty oraz dwie basteje i bastion wschodni, skąd wyprowadzono mur ciągnący się wzdłuż stawów aż do bramy głównej. W czasach nowożytnych wnętrza tych baszt zasypane zostały częściowo rumowiskiem, a na ich szczycie urządzono tarasy widokowe.
NA KORONIE MURÓW PAŁACU KSIĄŻĘCEGO
W
jazd na zamek górny prowadził mostem zwodzonym (dziś jest to już tylko drewniana przeprawa) przez
dwa ostrołukowe kamienne portale, z których jeden przeznaczony był dla koni, a drugi dla pieszych. W zewnętrzną elewację bramy wmurowano
XV-wieczną płaskorzeźbę z wizerunkiem św. Jerzego, zakupioną przez Wilibalda von Dirksena na aukcji w Hamburgu. Mur w tym miejscu zwieńczono attyką, a w części zachodniej wyposażono w nadwieszoną
wieżyczkę wartowniczą, przy czym elementy te nie należały do oryginalnego wyposażenia zamku i zostały wprowadzone podczas romantycznej przebudowy na początku XX wieku. Na zachód od wejścia znajduje się szerokie bastionowe
międzymurze broniące wjazdu na podzamcze i południowo-zachodnie przedpole zamku. W miejscu tym utworzono
lapidarium, na które składają się oryginalne żebra sklepień palatium, fragmenty portali i ram okiennych, a także kamienne oraz metalowe kule armatnie z okresu powstań husyckich i wojny trzydziestoletniej.
WJAZD NA ZAMEK GÓRNY I POZOSTAŁOŚCI FOSY ZAMKOWEJ
D
ostępu na dziedziniec broniło
międzybramie, dziś już znacznie zmienione względem pierwowzoru, z elementami wtórnymi w postaci
wykusza i pięknej tarczy herbowej książąt legnickich. Tutaj, w pobliżu wejścia
wmurowano tablicę informacyjną o treści (tłum): Za panowania Jego Majestatu cesarza Wilhelma II ten zamek Roku Pańskiego 1906-1908 został przez Wilibalda von Dirksen odbudowany pod kierunkiem i według planu architekta Bodo Ebhardta. Współczesny wygląd umocnień podzamcza stanowi owoc XX-wiecznej rekonstrukcji, i tak na przykład
główna brama, dawniej dwutraktowa, przekształcona została w ciekawy kompozycyjnie, ale znacznie różniący się od oryginału jednotraktowy budynek z otworami strzelniczymi i drewnianymi hurdycjami. Granicę bardzo rozległego podzamcza wyznacza sucha fosa, ruiny murów obronnych i baszt. Przed wiekami stały tutaj budynki pomocnicze i gospodarcze, których pozostałości odnaleźć można wśród zdziczałej zieleni.
MIĘDZYBRAMIE
WIDOK Z DONŻONU NA PODZAMCZE, W ODDALI PASMO SUDETÓW
PLAN ZAMKU GRODZIEC: 1. MIĘDZYMURZE, 2. BASTEJA ZACHODNIA, 3. DONŻON, 4. DAWNA KAPLICA,
5. BASZTA POŁUDNIOWO-ZACHODNIA, 6. PALATIUM, 7. WIEŻA STARA, 8. POZOSTAŁOŚCI BASZTY WSCHODNIEJ,
9. RELIKTY DAWNYCH BUDYNKÓW GOSPODARCZYCH, 10. BASTEJA WSCHODNIA, 11. STAW - POZOSTAŁOŚĆ FOSY ZAMKOWEJ,
12. BRAMA WJAZDOWA NA PODZAMCZE, 13. PODZAMCZE
amek Grodziec jest niewątpliwie wielką atrakcją turystyczną Pogórza Kaczawskiego i jedną z najpopularniejszych destynacji w tej części Dolnego Śląska. Przekłada się to na dużą liczbę odwiedzających go gości, których wita przyjaznym klimatem i luźną atmosferą, jakże odmienną od sztywnych reguł panujących w typowych obiektach muzealnych. Szerokiej publiczności udostępniono tylko część pomieszczeń, ale wśród nich są chyba te najciekawsze: Sala Wielka na parterze, Sala Rycerska, pokoiki księżnej, Pokój Książęcy oraz kaplica. Wszystkie one jeszcze niedoinwestowane, jeszcze w znacznej mierze wymagające rewitalizacji, z improwizowanym, często odpustowym wystrojem. Warto przygotować się na taką przypadkowość, gdyż estetów i purystów
część eksponatów może boleśnie zakłuć w oczy.
POD MURAMI GRODŹCA
N
iepodważalną atrakcją, może nawet najważniejszym punktem wycieczki na Grodziec, są platformy widokowe umieszczone na wieżach, a także możliwość spacerowania po koronie murów pałacu, skąd rozciąga się
rozległa panorama Pogórza Kaczawskiego, masywu Ślęży i Karkonoszy. Najmniej interesujące z uwagi na zły stan jest
podzamcze, obecnie zaniedbane, porośnięte dziką roślinnością i częściowo wykorzystywane jako parking dla turystów. Romantyczna forma zamku i jego atrakcyjne położenie sprawiają, że niemal przez cały rok tętni on życiem; organizowane są tutaj turnieje rycerskie, widowiska teatralne oraz występy grup muzycznych, a także liczne imprezy i festyny związane z życiem kulturalnym lokalnej społeczności.
POMIESZCZENIA PIERWSZEGO PIĘTRA PAŁACU KSIĄŻĘCEGO
Zamek Grodziec często gości ekipy telewizyjne i filmowe. W jego murach kręcono seriale Przyłbice i kaptury, Wiedźmin, Korona królów, a także wiele filmów, wśród nich angielską ekranizację słynnego erotyka p.t Fanny Hill czy produkcje rosyjskie: Kwiat diabła (Tsvetok dyavola),
Jedynka (Edinichka) i Taras Bulba. W 2004 roku szwedzka telewizja SVT realizowała na zamku i w jego okolicach reality drama p.t. Riket (poniżej fotografie pochodzące z planu tego przedsięwzięcia), a rok później powstały tutaj: Le Royaume telewizji TF1 z Francji, De saga van Oberon ÉÉN z Belgii, oraz podobny program realizowany przez Rosjan. Po tych ostatnich do dziś w Sali Rycerskiej zostały łóżka, w których spali: były wiceprzewodniczący rosyjskiej Dumy, znany z antypolskich haseł lider rosyjskich nacjonalistów,
Władimir Żyrinowski (wł. Władimir Eidelsztein) i 23-letnia wówczas
Masza Malinowska, gwiazda Playboya. Na Grodźcu realizowano też programy telewizyjne m.in. Nie do wiary, Para w Polskę, Ziarno oraz Podróże kulinarne Roberta Makłowicza.
Wstęp biletowany
Dozwolone jest fotografowanie wnętrz.
Z psem, oczywiście na smyczy, wejść można na dziedziniec zamkowy. Od indywidualnych umiejętności negocjacyjnych zależy, czy będzie on mógł razem z Wami zwiedzić zamkowe wnętrza.
Zamek nie jest przystosowany do obsługi osób niepełnosprawnych ruchowo.
Sporo przestrzeni w najbliższym otoczeniu warowni, co czyni to miejsce atrakcyjnym dla amatorów podniebnej fotografii. Ze względu na gęsty drzewostan porastający podzamcze i stoki zamkowej góry, korzystniej jest wybrać się tutaj w miesiącach jesienno-zimowych, gdy liście nabiorą kolorów lub opadną.
WARTO ROZEJRZEĆ SIĘ PO ZAMKU W POSZUKIWANIU INTRYGUJĄCYCH DETALI UKRYTYCH W JEGO MURACH
DOJAZD
W
ieś Grodziec położona jest około 20 km na północny zachód od Złotoryi, poza ważnymi trasami komunikacyjnymi, co sprawia, że dojazd transportem publicznym może być uciążliwy i czasochłonny. PKS dociera tutaj rzadko - najbliższy przystanek (Grodziec II) oddalony jest od zamku o 2 km. Częściej autobusy kursują przez Nową Wieś Grodziską (6 km) i Olszanicę (8 km), do których stosunkowo łatwo dostać się z Bolesławca i Złotoryi. (mapa zamków województwa dolnośląskiego)
Samochód zaparkować można na parkingu u podnóża góry zamkowej lub bezpośrednio na podzamczu. Parking nie jest dodatkowo płatny (2020).
Istnieje możliwość wprowadzenia rowerów na dziedziniec.
LITERATURA
1. M. Gaworski: Śmierć, bale i skandale czyli osobowości i osobistości śląskich pałaców, Matiang 2019
2. L. Kajzer, J. Salm, S. Kołodziejski: Leksykon zamków w Polsce, Arkady 2001
3. R. M. Łuczyński: Zamki i pałace Dolnego Śląska, OWPW 1997
4. M. Olczak: Grodziec, Oppidum 2004
5. M. Perzyński: Arystokraci i ich niezwykłe zamki i pałace na Dolnym Śląsku, WDW 2008
6. M. Perzyński: Dolnośląskie zamki, dwory i pałace, WDW 2012
7. A. Szydłowska-Szczecińska: Gmina Zagrodno i jej okolice, AG Legnica 2008
8. M. Świeży: Zamki, twierdze, warownie, Foto Art 2002
9. A. Wagner: Murowane budowle obronne w Polsce X-XVIIw., Bellona 2019
W pobliżu:
Warta Bolesławiecka - ruina zamku rycerskiego z XIV w., 16 km
Rokitnica - ruina zamku rycerskiego z XIV w., 23 km
Płakowice - zamek szlachecki z XVI w., 25 km Rakowice Wielkie - wieże mieszkalno-obronne z XV/XVI w., 25 km
Sędziszowa - wieża mieszkalna z XIV w., 25 km
Chojnów - zamek książęcy z XIV w., przebudowany, 26 km Radłówka - relikty zamku szlacheckiego z XVI w., 26 km
WARTO ZOBACZYĆ:
Stojący przy krętej drodze do zamku kościół filialny pw. NMP z XIII/XIV wieku. Jego obecny wystrój stanowi efekt przebudowy po zniszczeniach wojny trzydziestoletniej. We wnętrzu zachowały się dwa szwajcarskie witraże z 1648 roku przedstawiające Dawida z Jonatanem i Sen Jakuba. Po prawej stronie ołtarza widnieje płaskorzeźba z 1689 roku z wizerunkiem szlachcica. Warto zwrócić uwagę na murowaną kropielnicę z 1685 roku i dobudowaną do kościoła XVII-wieczną owalną kaplicę cmentarną rodu Schoellendorfów. Obok kościoła cmentarz, na którym od czasów średniowiecza chowano wszystkich zmarłych mieszkańców wsi i zamku.
Usytuowany u stóp góry zamkowej folwark, obecnie w ruinie. Kilkanaście lat temu pewna fundacja założona jakoby przez lorda, rzekomo ze Szkocji, a w rzeczywistości obrotnego Dyzmę spod Łodzi, ogłosiła nabór do organizowanej w jego murach szkoły fechtunku dla rycerzy. Ta nośna medialnie inicjatywa zakładała utworzenie ośrodka nauki szermierki i centrum dawnego rzemiosła, których uczestnicy otrzymywać mieli regularny żołd wypłacany przez fundację. Projekt "przedsiębiorcy" pękł jednak jak bańka mydlana zanim na dobre się rozpoczął, podobnie jak zbudowane na długach „imperium” reklamowe z ulicy Piotrkowskiej.